Wracając do wypadku o którym pisałam na samym początku. Mężczyzna, który zginął w okolicach wieży, na stacji Bir Hakeim sam sobie niestety zawinił... Mianowicie, gdy usłyszał sygnał informujący o odjeździe metra zaczął biec, by móc jeszcze wsiąść do środka, niestety poślizgnął się i upadł na tory.
Niestety w Paryżu dosyć łatwo można spaść na tory, tylko dwie linie metra 1 i 14 są całkowicie zautomatyzowane, a co za tym idzie, mają szklane zabezpieczenia na każdej stacji metra. Reszta linii niestety zabezpieczeń nie posiada, dlatego przestrzegam was abyście będąc w metrze bardzo uważali na spieszących się Francuzów. Paryżanie, co bardzo mnie doprowadza do szału, mają tendencje do wbiegania do metra zupełnie nie zważając na otaczających ich ludzi. Często gdy wysiedliśmy z metra i zmierzamy ku wyjściu przechodzimy obok wejść do stacji, wtedy bądźmy najbardziej czujni, ponieważ sygnał odjeżdżającego metra działa na Francuzów jak czerwona płachta na byka, pieniące się Żabojady zaczynają biec... Zdarzało się, że zostałam poturbowana przez 'biegaczy', którzy gdy nie zdążą na metro nie omieszkają okazać swego niezadowolenia, co z tego, że następne metro przyjeżdża za 2, 3 minuty...
Paryż to miasto ludzi, którzy jak już wspomniałam ciągle się gdzieś spieszą, dlatego nawet na ruchomych schodach większość osób nie czeka aż wjedzie go góry, przecież to trwa aż minutę (!!!). Jeśli nie chcecie zostać 'crepe francaise' czyli francuskim naleśnikiem proponuję na ruchomych schodach ustawić się po prawej stronie, to samo dotyczy 'jeżdżącej podłogi' na między innymi stacji Chatelet. Pamiętajcie prawa strona-czekamy spokojnie, lewa strona-biegnący miłośnicy serów pleśniowych. Nie ukrywam, iż sama należałam do biegnących, żyłam w ciągłym stresie martwiąc się czy zdążę do pracy na czas, później jednak stosując zasadę 'jeśli nie to metro, będzie następne' wyluzowałam. Ale nadal denerwowali mnie turyści którzy blokowali 'ruchome podłogi', szczególnie Ci, którzy nie słyszeli mojego wielokrotnego 'PRZEPRASZAM'. A tak swoją drogą, to Francuzi są bardziej uprzejmi niż nasz kochany naród, nie potrafię zrozumieć dlaczego Polacy nie mówią 'proszę, przepraszam, dziękuję', przecież to nie boli!!!
Nie mieszkam już w Paryżu (po skończeniu kolejnych studiów mam zamiar tam wrócić), w Polsce jestem od pół roku, przez ten czas tylko dwa razy usłyszałam 'dziękuję' gdy przytrzymałam komuś drzwi. W Paryżu wychodząc z metra gdy widzi się, że ktoś idzie za Tobą należy przytrzymać tej osobie bramkę (drzwi), każdy mówi dziękuję, albo przynajmniej uśmiechnie się. Jeśli ktoś tych drzwi nie przytrzyma i drzwi strzelą Ci przed twarzą, to z reguły gdy się zorientuje, że tego nie zrobił odwraca się i przeprasza.
Rodacy, więcej kultury proszę!!!!
Kolejną kwestią są nieciekawe okolice, dotyczy to jednak miejscowości na północ od Paryża. Większość jednak turystów w takie rejony się nie zapuszcza, ale owe północne rejony to także miejscowości w kierunku lotniska Roissy Charles de Gaulle. Aby tam dojechać najtaniej jest skorzystać z RER B, to najgorszy paryski RER. Częste awarie, strajki, kradzież kabli i innych części na tej trasie, zaczepianie turystów już na stacji przy lotnisku, kradzieże... RER B w 2011 roku został wybrany najbardziej niebezpiecznym paryskim pociągiem. Po długim oczekiwaniu na przyjazd mojej mamy i siostry nadszedł ten dzień, który moja rodzina pamięta po dzień dzisiejszy. Przejeżdżając przez te rejony w owym pociągu spotkała nas niemiła przygoda, ktoś w nasz przedział rzucił kamień i rozbił szybę, której drobne kawałki spadły na pasażerów... Ciężko było mi później przekonać moją mamę o tym, iż Paryż nie jest tak niebezpieczny jak się wydaje.
Kolejnym miejscem na północy, w którym może się znajdziecie jest Bazylika Królewska w Saint-Denis (to tam właśnie pamiętnej nocy płonęły samochody). Jeśli w planach macie tylko zwiedzanie Bazyliki nic złego nie powinno was spotkać, sprawdziłam, więc wierzcie mi na słowo.
Mam nadzieję, że nie wystraszyłam was za bardzo, jeśli zachowacie zdrowy umysł, nie będziecie stać zbyt blisko brzegu peronu, nie będziecie eksponować drogich aparatów fotograficznych, komórek, etc. nic złego nie powinno się wydarzyć. Jestem osobą, która kocha ryzyko, bywała w nieciekawych miejscowościach, spędzała minimum 3 h dziennie w metrze (udzielałam korepetycji z francuskiego, uczyłam rodaków), wracała do domu sama w środku nocy, mieszkała 8 miesięcy na trasie RER B, którym jeździła codziennie, mieszkała w podobno nieciekawej ale bardzo interesującej dzielnicy Paryża, korzystała z nocnego życia miasta... Żyję i mam się dobrze :-)
|